Do tego miejsca dotarłem wiedziony zwykłą ludzką ciekawością, nawet bez zamiaru wykonania zdjęcia z „elementem” kolejowym. W trakcie wędrówki szlakiem górskim z Kleine Scheidegg do Wengen postanowiłem w pewnym momencie nieco z niego zboczyć.
Na stoku dostrzegłem miejsce, z którego przypuszczalnie powinienbył rozpościerać się niezły widok. Po chwili trawersowania zbocza dotarłem do czegoś, co nie było widoczne z góry. Betonowy postument zwieńczony byl słupkiem wykonanym z tego samego materiału, a obok znajdowały się zabetonowane dwa kawałki szyny kolejowej. Widok był wprost oszałamiający.
Pode mną teren się gwałtownie obniżał, w oddali były widoczne zabudowania Wengen i Lauterbrunnen a jeszcze dalej, nieco już skryte, jawiły się Wilderswil i Interlaken. Siedząc sobie na betonowym słupku chłonąłem widoki oraz prowiant, przygotowany na drugie śniadanie. Położona około 500 metrów niżej linia kolejowa skłaniała do dłuższego pozostania w tym miejscu, choć tak naprawdę miałem za sobą nawet nie połowę drogi zaplanowanej na ten dzień. Na skraju postumentu udało mi się zmieścić statyw z aparatem. Po dłuższej chwili oczekiwania nadjechały pociągi z Kleine Scheidegg, trzy składy jeden za drugim. Taki sposób prowadzenia ruchu to rzecz normalna, podobnie jak na kolejach Jungfraubahn. Ze względu na malaturę wagonów nie byłem w pełni zadowolony ze zdjęć. Beżowo-zielone pudła zbyt mało wyróżniały się z otoczenia. Pozostało mi zatem czekać na kolejne składy. W tym czasie obserwowałem jak przemieszczają się chmury, tworząc grę świateł i cieni. Ciemna plama zbliżała się jednak niebezpiecznie do miejsca, gdzie w kadrze miał znaleźć się pociąg, a go wciąż nie było. Po kilku minutach zaczęły do mnie dobiegać znajome dźwięki ciężko pracujących składów elektrycznych i z lasu wyłoniły się najpierw dwa składy w klasycznym malowaniu Wengeralpbahn, a tuż za nimi upragniony duet wagonów motorowych we właściwych barwach.
Dodaj komentarz