Drugi dzień fotowyprawy mieliśmy zacząć od porannego pleneru. Ze względu na prognozy pogody nastąpiła jednak zmiana planów. Mogliśmy dłużej pospać, a po śniadaniu wyruszyliśmy na południe. Naszym pierwszym celem było Pitigliano. To miasteczko zostało założone przez Etrusków. Zabudowa jego najstarszej części wykonana jest z tufu – rodzaju wulkanicznej skały. Zawiedzanie rozpoczęliśmy od wizyty w najbliższej kawiarni, bowiem siąpiący deszcz nie zachęcał do penetrowania wąskich uliczek pośród pięknych budynków. Zagłębiając się w nie coraz bardziej, można było trafić do wielu uroczych miejsc, skupić się na fotografowaniu detali i spotkać niejednego kota. Pitigliano jest znane jako „mała Jerozolima”, ze względu na dosyć dużą społeczność żydowską, która osiedliła się tam w XV wieku. Wyznawcy judaizmu mieli w tym miasteczku nawet swoją synagogę.
Wczesnym popołudniem wróciliśmy do autobusu i udaliśmy się w drogę do Civita di Bagnoregio, znanego jako „miasto które umiera”. Jest ono bowiem zawieszone na skale, której brzegi ulegają stopniowej erozji, a wraz z jej osuwaniem się zniszczeniu ulegają także budynki znajdujące się najbliżej krawędzi. Miasteczko na stałe jest zamieszkiwane zaledwie przez kilkanaście osób. Nie ma możliwości wjazdu samochodem na jego teren, parkingi znajdują się w sąsiednim Bagnoregio, skąd dojście zajmuje spacerem najwyżej kilkanaście minut. W związku z kolejną Część z uczestników fotowyprawy zwiedzanie rozpoczęła od wizyty w kawiarni, w związku z pogorszeniem pogody. Ci, którzy nie wystraszyli się deszczu i znaleźli się po właściwej stronie miasteczka, kilkanaście minut później mogli zobaczyć jak słońce przez rozstępujące się chmury przepięknie oświetla okoliczne wzgórza, nad którymi też pojawiła się tęcza. Pośród wąskich uliczek trafialiśmy na interesujące detale, ciekawe zakątki i, a jakże by inaczej, kolejne toskańskie koty.
Do hotelu wróciliśmy akurat na obiadokolację. Po niej miały miejsce warsztaty, podczas których Ewa i Piotr wyjaśniali różne zagadnienia fotograficzne.
Dodaj komentarz