Dzień piąty
Rano w jadalni schroniska nie jest już na szczęście tak gorąco. Zjadam śniadanie, pakuję się, dokonuję formalności związanych z wymeldowaniem i ruszam w drogę.
Podróże, fotografia, kolej
Rano w jadalni schroniska nie jest już na szczęście tak gorąco. Zjadam śniadanie, pakuję się, dokonuję formalności związanych z wymeldowaniem i ruszam w drogę.
Powszechnie wiadomo, że picie wody ze strumieni czy rzek bez wcześniejszego uzdatnienia jest złym pomysłem, ze względu na ryzyko zatrucia znajdującymi się w niej drobnoustrojami. Ale czy picie nadmiernie czystej wody może również doprowadzić do problemów zdrowotnych? O tym będzie niniejszy artykuł.
Poranek wita mnie gęstą mgłą spowijającą okolicę. W takich warunkach nie mam nawet co myśleć o wejściu na szczyt Snøhetta. Stopniowo zaczyna się jednak wypogadzać i jakieś dwie godziny po wyjściu z namiotu zaczynam dostrzegać wierzchołek góry.
Początek 2022 roku dawał nadzieję na powrót do w miarę swobodnego podróżowania. Postanowiłem więc wybrać się latem do Norwegii, w rejon Dovrefjell, co było lekką modyfikacją niezrealizowanego planu z 2020 roku. Zmiana polegała na tym, że teraz planowałem zakończyć wędrówkę tam, gdzie poprzednio miała się ona zacząć, w okolicy miejscowości Bjorli. Nowy plan przewidywał kilkudniowy trekking po parku narodowym Dovrefjell-Sunndalsfjella.
Ten wpis inauguruje nowy cykl. W jego ramach będą się pojawiać regularnie zdjęcia z mojego archiwum kolejowego, które sięga 2005 roku. Możecie się spodziewać fotografii zarówno z Polski, jak i zza granicy. Każdorazowo będzie ich pięć, z różnych miejsc i z różnych lat.
Po śniadaniu opuszczam schronisko i kieruję się drogą na północ. Kolano niestety wciąż daje się we znaki, ale jest już o wiele lepiej niż kilka dni temu. Przede mną około 35 km do Bismo. Niespiesznie kroczę szutrową drogą, wzdłuż jeziora Liavatnet. Tu i ówdzie po obu stronach szosy znajdują się domki letniskowe, tzw. hytty.
Oryginalny plan na ten dzień przewidywał wędrówkę do miejsca oznaczonego na mapie jako Mysubytta i stamtąd pójście na zachód w kierunku schroniska Slæom. Trasa jednak ulegnie zmianie, bo pchanie się na wysokość prawie 1800 metrów w teren przysypany śniegiem, z przeciążonym kolanem i tylko z jednym kijkiem trekkingowym byłoby co najmniej nierozsądne. Sprzątając schronisko zastanawiam się, czy czasem nie będę ostatnią osobą w nim przed nadejściem prawdziwej zimy, bo ostatni wpis w dzienniku pochodzi sprzed 5 dni. W sumie zaś przede mną było tu od początku roku trochę ponad 200 osób.
Norwegia jest przepięknym krajem, którego większość obszaru zajmują góry. Ma powierzchnię o około 25% większą niż Polska, co przy ponad siedmiokrotnie mniejszej populacji skutkuje ponad ośmiokrotnie mniejszą gęstością zaludnienia. Można więc w wielu miejscach swobodnie wędrować górskimi szlakami, nie obawiając się o tłok na nich. Turystyka w Norwegii to swoisty fenomen. W górach jest niesamowicie czysto, co do zasady nie ma ograniczeń w nocowaniu pod namiotem, trasy są dobrze oznaczone, a w jednym miejscu w internecie zebrano w zasadzie wszystkie informacje, jakich może potrzebować osoba planująca trekking w norweskich górach.
Nad ranem, chcąc sprawdzić aktualny czas, nieopatrznie coś nacisnąłem w zegarku i chyba nastąpiło wyzerowanie wskazań godzin i minut. Trudno, mam przecież jeszcze do dyspozycji telefon. Noc minęła całkiem spokojnie. Wyglądam na zewnątrz i spostrzegam, że góry przede mną wczoraj wyglądały zgoła inaczej. Ich czubki zostały przypudrowane przez noc. Kolano nadal boli w trakcie chodzenia, na całe szczęście jednak nie spuchło. Sięgam do apteczki po Ketonal, wzięty właśnie na takie sytuacje. Będzie on mi towarzyszył pewnie przez co najmniej kilka najbliższych poranków.
Noc była mocno wietrzna, aż było słychać trzeszczenie konstrukcji schroniska. Zastanawiam się po przebudzeniu, czy Medalsbu w ogóle stoi na miejscu. Niebawem będę miał możliwość sprawdzenia tego. Po szybkim śniadaniu pakuję swoje rzeczy i około 8:30 ruszam w drogę. Na razie jest pochmurno, choć wygląda na to że może później się przejaśni. Po 3 kilometrach marszu docieram do miejsca, gdzie odgałęzia się szlak w kierunku jeziora Illvatnet, którym wędrował wczoraj mój towarzysz w schronisku.
© 2024 Kolej na foto
Theme by Anders Noren — Up ↑
Najnowsze komentarze